Każdy kto chociaż raz podjął wyzwanie diety, wie, że hasło cheat meal jest jak najpiękniejsza symfonia, jak wygrana w lotto, jak gwiazdka z nieba. Ślinotok mija, czarne myśli odchodzą w zapomnienie, a my na skrzydłach euforii zmiatamy z talerza tak, że uszy się trzęsą i ziemia drży.
Cheat meal czyli cudowna kombinacja wszystkich grzechów głównych naszego odżywiania, na którą raz na jakiś czas mamy przyzwolenie. Legalne obżarstwo jest tym co uwielbiamy, co rekompensuje nam poniesione wyrzeczenia i pozwala bez wyrzutów sumienia posmakować kolejny kawałek boskiej lasagne czy najlepszych na świecie pierogów babci z prawdziwą bombą w postaci przekazywanej z pokolenia na pokolenie okrasy.
Cheat meal czyli oszukany posiłek to nie tylko jakieś tam słodycze, hamburgery czy zapiekanka z budki. Istotą zjawiska jest odciążenie naszej psychiki, która wielokrotnie przeżywa prawdziwą katorgę, raz po raz idąc na wojnę z naszymi zachciankami i nawykami żywieniowymi. Taka wolność jest potrzebna aby w naszej głowie zapanowała równowaga i stosowana dieta miała sens. Nie ma nic gorszego jak przymus, przed którym mniej lub bardziej podświadomie zaczynamy się bronić przymykając oczy na początkowo małe oszustwa, by w konsekwencji te ogromnie destrukcyjne po prostu wyprzeć z pamięci.
Ten świadomy oszukany posiłek ma ogromny wpływ na nasz organizm, szczególnie na gospodarkę hormonalną odpowiedzialną za zmiany. Insulina, lektyna, grelina i hormony tarczycy mają wspólny mianownik, którym jest metabolizm i transport składników odżywczych. Dieta sprawia, że ich poziom się stabilizuje, umożliwiając spalanie tkanki tłuszczowej. To moment, w którym bez paniki o efekty możemy sobie pozwolić na gastronomiczne szaleństwo w postaci wyjątkowego odstępstwa od rozpisanej diety. Skoro w szaleństwie jest metoda, to powinniśmy pamiętać o żelaznych zasadach legalnego oszustwa na talerzu. Posiłek nie powinien przekroczyć 1000 kalorii a sięgnąć po niego możemy dopiero po przynajmniej 2 tygodniach stosowania diety – hormony są ustabilizowane więc unikniemy zaburzania gospodarki. Pierwszy kęs cheat meala powoduje, że głowa odpoczywa. Poprawia się nastrój, nastawienie do stosowanej diety, wydzielają się endorfiny a nasze coraz większe napięcie emocjonalne spada. Stan uzyskanej euforii ma ogromną rolę w długotrwałym powodzeniu stosowanej diety a przecież właśnie o taki sukces nam chodzi!
Pamiętajmy, że od nadmiaru głowa może zaboleć, więc chęć na kulinarny skok w bok stosujemy nie częściej niż raz w miesiącu. Idealnie, gdyby zaplanować go w środku dnia, by nie zaczynał i nie kończył naszej listy zaprogramowanej diety. Trzymamy się planu i nie odliczamy tych smacznych kalorii. Dzień po powinniśmy przygotować się na niespodziankę w postaci skoku wagi. Bez obaw, wszystko jest w porządku! W naszym organizmie zmagazynowała się woda na skutek węglowodanów prostych i soli. Za chwilę ten stan rzeczy wróci do normy, a pamiętajmy że nasze zadowolenie jest bezcenne!
Dieta dietą, ale nie można dać się zwariować. Potraktujmy cheat meal nie jako zło konieczne ale raczej jako pewien przerywnik i nagrodę